Schronisko dla zwierząt
ul. Turystyczna 2
10-369 Olsztyn
+48 89 526 82 15
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
NR REJESTRU : 53 / 2014
KONTAKT Z BIUREM: 89 526 82 15
Nazywam się LORD mam około 8 lat.
Mieszkam w schronisku trzy lata i niewiele pamiętam z dawnego życia. Był koniec października. Błąkałem się po Olsztynie. Nie byłem w dobrym nastroju.
Mam w sobie dużo z alaskańskiego malamuta. Jego szare gęste futro przyjemnie mnie grzeje zimą, ale latem jest mi w nim za gorąco, więc wymieniam je na lżejsze. Dobrze mi wtedy robi wyczesywanie.
Początki pobytu w schroniska nie były łatwe. Straciłem ucho, gdy zbyt wdałem się w dyskusję z mieszkańcem sąsiedniego boksu. Przyznam otwarcie, że nie lubię innych zwierząt i nie potrafię się z nimi dogadywać.
Ludzie to co innego. Proszę nie zrażać się, że jestem dużym, mocnym psem. Jestem przyjazny i łagodny. Codziennie wyglądam czy ktoś nie zbliża się do mojej klatki. Mieszkam w pierwszej alejce po prawej, więc mam małe pole widzenia. Słucham kolegów reagujących na zbliżających się ludzi i jestem szczęśliwy, gdy i do mnie ktoś zaglądnie.
Cieszę się każdym spacerem. Jak większość mieszkańców schroniska, bardzo na nie czekam. Jestem spokojnym spacerowiczem, ale trochę pobiegać też lubię. Kocham wodę i trawę, którą zajadam z przyjemnością.
Będę dobrym psem na ogrodzonej posesji, dającej mi możliwość pobiegania i odpoczynku we własnym ocienionym kojcu. Zapewniał, że będę dobrze strzegł powierzonego mi domu.
Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kogo do siebie przekonam.
NR REJESTRU : 38/2014
KONTAKT Z BIUREM: 89 526 82 15
Jestem BONO, mam 8 lat
Połowę mojego życia spędziłem za kratami boksu w schronisku wyglądając własnego, przyjaznego domu.
Pochodzę od kanaryjskich psów bojowych, ale wystarczy wziąć mnie na spacer, by przekonać się, jak bardzo jestem przyjazny i spokojny wobec ludzi.
Najbardziej interesują mnie zapachy. W lesie otaczającym schronisko wyczuwam tak wiele, że nie odrywam nosa od ziemi. Potrafię odczytać z zapachów, które psy przechodziły tutaj i kiedy, ilu ludzi spacerowało; jakie inne zwierzęta mieszkają w pobliżu.
Bardzo lubię te wędrówki; to dla mnie największa radość i choć nie chodzę szybko, to jestem wytrzymały. Można robić ze mną dłuższe spacery z przystankami w urokliwych drewnianych altankach, których nie brak w naszym lesie.
Jest to dobra okazja, by poczęstować mnie jakimś smakołykiem, pogłaskać, porozmawiać. Czekam bardzo na człowieka, który mnie przygarnie, pozwoli ze sobą zamieszkać; będzie zabierał na spacery. Czekam na pana, któremu nie przeszkadza mój posiwiały już trochę pysk; moje klapnięte uszy i basowy głos.
Czekam na człowieka który wie, że muszę być w jego domu jedynym zwierzęciem. Naturę mojej rasy ukształtowali przez wieki różni tzw. hodowcy i teraz moje geny nie pozwalają mi zaprzyjaźnić się z innymi zwierzętami.
Ale to nie moja wina...
NR REJESTRU: 51/2014
KONTAKT Z BIUREM: 89 526 82 15
Jestem ZUCH, mam 6 lat.
Moje imię, to mój charakter. Gdy trzy lata temu trafiłem tutaj z gminy Dywity, myślałem tylko o tym, że gorzej być nie może; że przecież i mój łańcuchowy los musi się odmienić.
Trzy lata temu uciekłem z miejsca, w którym za cały świat musiała mi wystarczyć stara beczka z kawałkiem szmaty, do której byłem uwiązany. W schronisku mam własny boks, ciepłe jedzenie, budę z wielką poduszką w środku; spacery, czyjąś uwagę i dobre słowo od czasu do czasu.
Zastanawiam się dlaczego my - psy, pomimo tylu krzywd, które nas spotykają ze strony ludzi, wciąż im ufamy, garniemy się do nich i na nich czekamy. Ja także czekam, choć po trzech latach nie wybiegam już z budy na każde zawołanie; nie szczekam prosząc o zainteresowanie; nie staram się, by odwiedzający właśnie na mnie zwrócili uwagę.
Jeżeli jednak ktoś umie czytać z psich oczu, to z moich wyczyta co chciałbym mu powiedzieć. Spacer na smyczy przypomina mi tamten łańcuch…a ja chciałbym biegać daleko i szybko. Siły mam dużo, bardzo lubię aportować. Kto weźmie mnie na placyk w schronisku i spuści wolno, zobaczy jak pięknie potrafię bawić się z piłeczką.
Wtedy przez chwilę myślę, że jestem wolny, cieszę się ruchem, swobodą; podrzucam sobie piłkę, łapię ją, biegam za nią. Jestem samym ruchem. Wskakuję na budę, zeskakuję z niej, łapię piłkę.
Jestem zuch, niczego się nie boję i poradzę sobie ze wszystkim…
Jestem RUDI, mam ok. 4 lat
NUMER REJESTRU: 363/13
KONTAKT Z BIUREM: 89 526 82 15
Przywieźli mnie do schroniska zimnym styczniowym dniem tego roku z pobliskiej ulicy, na której się błąkałem. Znalazłem szybko dom, bo jestem duży i okazały. Ale to nie był dla mnie dobry dom; w maju wróciłem do schroniska.
Pani, która często ze mną spaceruje, nazywa mnie „jagodowy Rudi”. Bo ja bardzo lubię jagody - latem jem z ręki zrywane w pobliskim lesie maliny, jagody, jeżyny. Jestem bardzo czysty, chętnie tarzam się w wilgotnym mchu, by oczyścić moje płowe futro. Mam je bardzo grube, dlatego trzeba je wyczesywać, bo zmieniam je dwa razy do roku - przed zimą i po zimie.
Z natury jestem raczej flegmatyczny; spaceruję spokojnie, jeżeli mam wcześniej możliwość pobiegać; przychodzę na zawołanie. Latem bardzo lubię wodę - chętnie wchodzę do rzeki, jeziora, by się ochłodzić.
Myślę, że mam w sobie trochę krwi japońskiego Akity - psa o podobnie płowym, gęstym futrze i spiczastych uszach. Nic dziwnego, że lubię zimę i nie powinienem mieszkać w domu, tylko swobodnie biegać po ogrodzonej posesji.
Na pewno dobrze jej będę pilnował, bo jestem pies na inne psy.
Jestem Orlen, mam około 4 lat
NUMER REJESTRU: 208/2013
KONTAKT Z BIUREM: 89 526 82 15
Kiedyś ludzie wołali na mnie inaczej, nie pamiętam jak, bo o tamtym życiu chciałbym zapomnieć. Był grudniowy wieczór ubiegłego roku, trzy dni przed wielkim świętem, w którym ludzie znoszą do domu zielone drzewka, ozdabiają je i na dzień, dwa stają się lepsi dla nas - zwierząt.
Byłem już bardzo zmęczony, zmarznięty i głodny, gdy zobaczyłem światła i poczułem zapach jedzenia. To było miejsce, gdzie ciągle podjeżdżały samochody; ludzie wchodzili i wychodzili z budynku, skąd dochodził smakowity zapach. Z tyłu znalazłem trochę resztek; ktoś rzucił mi kawałek bułki. Przytuliłem się do płyty, spod której wydostawała się ciepła para, chciałem spać.
A potem przyjechał biały samochód i szybko się w nim znalazłem. Trafiłem do schroniska, gdzie dano mi nowe imię od miejsca, w którym szukałem jedzenia i ciepła. Początki były trudne. Jestem dużym, młodym psem. Tęskniłem za wolnością, źle się czułem w klatce, więc wdrapywałem się po siatce, by uciekać.
Ale od kiedy latem zacząłem więcej wychodzić i ćwiczyć na placyku komendy, trochę się uspokoiłem. Zrozumiałem, że aby ktoś otworzył przede mną swój dom, muszę słuchać poleceń i współpracować.
Jestem bardzo skory do zabawy; uwielbiam biegać za kijkami; spontanicznie okazuję radość. Lubię las, dużo spacerów i bardzo wypatruję domu, w którym dostanę nie tylko swoją miskę i posłanie, ale i dużo ruchu i uczucia.
Wobec ludzi jestem przyjazny. Innych psów nie lubię, ale i to może się zmienić, tak jak zmieniłem się przez ten rok tutaj w schronisku.