Schronisko dla zwierząt
ul. Turystyczna 2
10-369 Olsztyn
+48 89 526 82 15
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Nazywam się … MOP
NR REJESTRU: 92/2014
KONTAKT Z BIUREM: 89 526 82 15
Witam Was. Zanim zacznę moją długa smutną opowieść, mam wielką prośbę…
DAJ MI SZANSĘ...
W schronisku długi czas krążyła o mnie kiepska opinia, ale wiem, że sam sobie na to zapracowałem…
Jestem młodym psiakiem, mam dopiero trzy lata, zaś schronisko zamieszkuje od sierpnia 2012r….Imię nadano mi ze względu na moją długą pozlepianą sierść, która nie wygląda zbyt atrakcyjnie, ale boję się dać wyczesać…
Nie chcę pamiętać o tym co mnie kiedyś spotkało, wiem tylko, że przez moją przeszłość ciężko mi iść dalej, móc być jak każdy inny pies.
Spoczywa na mnie piętno dawnych chwil, o których ciężko jest mi zapomnieć. To dlatego większość ludzi przekreśla mnie na samym początku, nie dając mi szansy na pokazanie tej lepszej strony…
Zamieszkałem w boksie z trzema innymi psiakami, które podobnie jak ja nie były przekonane do przyjaźni z człowiekiem. Wybieg był duży, koledzy i koleżanki fajni, ale dni mijały nam strasznie wolno…
Obserwowałem pozostałych kolegów, którzy widząc ludzi od razu wpadali w euforię. Myślałem : jak oni mogą się cieszyć z widoku człowieka? Przecież to nie wróży nic dobrego!
Jednak mijały dni, miesiące..lata… Aż jeden z pracowników, postanowił przełamać mój wewnętrzny mur. Zaczęliśmy się zaprzyjaźniać, zdziwiłem się, że człowiek może być fajny !
Pewnego dnia ten człowiek ( bardzo odważny, ale będę mu wdzięczny za tę odwagę do końca swoich dni) postanowił zrobić mi życiową rewolucję!
W pierwszej chwili byłem przerażony, ten okropny sznurek, który nazywają smyczą…
Na sam widok najchętniej zakopałbym się pod ziemią…. Wracają moje wspomnienia i strach, a wręcz przerażenie…
Dałem radę, przemogłem się przejść kawałek na tym sznurku…. Nagle ku mojemu zdziwieniu, ten Pan puścił mnie wolno. Dziwny człek…
Miałem dwa wyjścia:
Wyjście A – zwiewać, cztery łapy za pas i tyle by mnie widzieli !
Wyjście B – sprawdzić, co te inne psy widzą w tych ludziach…. Czyli zaryzykować….
Stwierdziłem, że co mi tam… Zostaję!
Biegałem przy nodze tego odważnego Człowieka, wąchałem, zacząłem się nawet cieszyć
( ten ogon zaczął merdać i mnie zdradził… )
Spędzałem również czas w biurze. Początkowo byłem trochę przestraszony, ale Pani która tam pracowała dawała mi smakołyki, głaskała mnie i pozwoliła leżeć pod nogami, w sumie było nawet okej.
Od tamtej pory, często biegałem po schroniskowej posesji, mogąc przekonać się na własnym futrze co może być fajnego w życiu poza kratami, a co lepsze między ludźmi, których się tak bałem.
Obecnie mieszkam z innymi psami niż dotychczas, mam lepszy widok na świat i na odwiedzających . Co rano odwiedza mnie Pani z biura wraz z jej małą psinką, która pokazała mi, że człowiek to fajna sprawa ;) Powoli przekonuję się co dobrego traciłem będąc takim cykorem…
Jedyne czego nie mogę zmienić, to paniczny lęk przed smyczą….To silniejsze ode mnie, kiedy ktoś usiłuje mnie zapiąć na smycz po prostu gryzę i bronię się mimowolnie… wiem, że źle robię… Zaraz po ataku kulę się i chowam, mając nadzieję, że mi wybaczą…
Pragnę domu, w którym miałbym swoich ludzi, jedzenie i dużo ruchu, inne zwierzęta też kocham, więc w towarzystwie byłoby mi o wiele raźniej ! Nie chcę spacerów na smyczy… Raczej nie pokonam tego lęku… Napięty sznurek od razu przypomina mi stare czasy …
Będę grzecznie chodzić przy nodze, pilnować swoich wybawców, nie ucieknę, bo teraz wiem, że nie mam po co… Gdybym miał możliwość udowodnić, że nie jestem takim zły jakim się sam malowałem, oddałbym całe serce i całego siebie, za możliwość dostania szansy na normalne życie….
Proszę, pokochaj mnie ! – MOP…