Schronisko dla Zwierząt
w Olsztynie
ul. Turystyczna 2
10-369 Olsztyn
Schronisko:
tel. 89 526 82 15
Straż Miejska:
tel. 986
Młodzikiem to ja nie jestem. Mam gdzieś tak 13 lat a 5 ostatnich spędziłem w olsztyńskim Schronie. Jestem mieszańcem średniej wielkości, sierść mam jasną, upstrzoną żółtawymi łatkami i stąd pewnie moje szlachetne imię. Towarzystwo innych psów specjalnie mnie nie nęci, ale toleruję te stworzenia (dopóki nie wchodzą mi w drogę). Z racji słusznego już wieku miewam kłopoty z poruszaniem się – nieco szwankują mi tylne kulasy, więc czasem zachowuję się tak, jak niektóre dwunogi będące „po spożyciu”.
To dlatego jeden taki Rom (co nas wyprowadza) bierze mnie na ręce i wynosi z zagródki na trawnik. Razem wyglądamy prawie jak słynna „Dama z łasiczką”. Z tą łasiczką to trochę przesada!
Ale gronostaj? Czemu nie?
Tylko z tego Roma jakaś dziwna Dama. Żeby chociaż miał taką śliczną różową torebeczkę jak u Teletubisiów! - Ależ pięknie on by z nią wyglądał! (to kwestia w sam raz dla Jerzego Stuhra, bo choć myśli mam wspaniałe – intonacją nie dorównam!).
Teraz (podobno z powodu mojej niezborności), wożą mnie co chwila razem z dużą włochatą Gają w jakieś nowe przerażające miejsce, gdzie stoi taka piekielna machina - coś jakby "łoże Madejowe". Straszno tam! Na szczęście czeka już na nas dobra znajoma ze Schronu - Ana. To ona tapla mnie w tym dziwacznym akwarium, zupełnie jak jakieś wodne ptactwo! Chwilowo jest lżej - chodzi się lekko, jak we śnie. Podobno to się nazywa "bieżnia wodna". Jaka tam bieżnia? To po prostu nieduża sadzawka!
I mnie co pewien czas uparcie w niej moczą. Tylko nie wiem po co to robią. Chyba chcą, żebym zaczął kwakać jak jakiś kaczor, albo co gorsza - żeby mi wyrosły płetwy!
O zgrozo! Jak ja bym wtedy wyglądał? I jak tu wrócić do Schronu? Z takim paskudnym płaskostopiem? Co za wstyd! Jakoś się tego zawsze obawiam. Ale z drugiej strony myślę, że to przecież niemożliwe.
No bo kto słyszał, żeby z gronostaja zrobić kaczora?
- Ja nie słyszałem!
Od tłumacza: Tekst pisany w 2014 roku, na sześć miesięcy przed naszym ostatecznym rozstaniem.
Łatek nigdy nie był psem barwnym, atrakcyjnym, czy nietuzinkowym. To taki schorowany i
zniedołężniały chudzielec, jeden z tutejszych weteranów. Z wyglądu - miniatura krówki, z
usposobienia – zgorzkniały tetryk. Jego motto, to: „A dajcie mi wszyscy święty spokój!”
Zaczynem tych wspomnień była czynność „naręcznego” wynoszenia Łatka na spacerowy
trawnik. I pierwsze, nieco absurdalne skojarzenie ze słynnym arcydziełem Leonarda.
W wieloletniej tradycji, dzieło to „od zawsze” tytułowane było jako „Dama z łasiczką”.
Aż tu nagle, w niedalekiej przeszłości, wybuchła medialna sensacja. Okazało się, że
wśród miłośników sztuk wszelakich, bywają również spece od spraw zoologicznych (!).
Wykryli oni, że tytułowa „łasiczka”, o zgrozo! – wcale nią nie jest i od lat nielegalnie
okupuje słynne renesansowe płótno. A uprawnionym do tego jest inny zwierz – gronostaj!
Wspomnienia te przypadły na okres, w którym nasz bohater uczęszczał na lecznicze
zabiegi do przychodni weterynaryjnej aby rozruszać swe zbolałe, starcze kości (stawy).
Czekająca tam na niego Ana to Anna Zduniak – pracownica przychodni, wolontariuszka,
autorka większości zdjęć. Tzw. „bieżnia wodna” wywołująca w bojaźliwym Łatku odruchy
panicznego strachu, wyglądem przypomina duże akwarium. Służy do poruszania się w
letniej wodzie, więc bez obciążenia stawów wagą ciała, przy regulowanym zanurzeniu
taśmy kroczącej i prędkości przesuwu dostosowanej do zaleceń i możliwości pacjenta.
Szacowano, że Łatek urodził się w 2001 roku. Do schroniska trafił w sierpniu 2009 roku.
Odszedł za Tęczowy Most w dniu 15.10.2014 r. w wieku ok. 13 lat.