Schronisko dla Zwierząt
w Olsztynie
ul. Turystyczna 2
10-369 Olsztyn
pon-pt (9-15)
sb (10-14)
wyłącznie dla wolontariuszy
i umówione adopcje
Schronisko:
tel. 89 526 82 15
Straż Miejska:
tel. 986
Zapamiętajcie to imię: POLO! Jest grudzień 2013 r. W schronisku przebywam od roku i chyba jestem już pełnoletnim jamniorem - mam prawie 10 lat. Ale wciąż wyglądam młodo. Mówią, że to z powodu mojego niewielkiego wzrostu. Lecz tak mówią jakieś złośliwce, bo przecież w porywach miewam aż 20 cm wysokości!
Wiem, co niektórzy myślą o mnie: Mikrus, Drobinka, może nawet Pikuś. Ja wam dam mikrusa! Jeszcze nie wiecie z kim macie do czynienia! Jestem urodzonym wojownikiem i postrachem wolontariuszy, niczym pies Baskerville’ów! I lubię zabawy na ostro! Bo nie znoszę gdy ktoś nagle wtargnie na mój teren lub znienacka zacznie mnie dotykać, miętosić, obmacywać. Więc jak to?
Tak bez żadnej gry wstępnej?
Niedawno, będąc na kwarantannie, obaj z Reksiem tam rządziliśmy. No może bardziej ja, bo Reksio robił głównie za kumpla. Nikt nie mógł tam wejść bez naszej zgody. Raz nawet pogoniłem samą Dyrektorkę tego całego przytułku – tak, że aż jej w pięty poszło! Musiała salwować się ucieczką, zasłaniając swe pęciny jakąś nędzną szmatką (może to nawet było palto?). Tak, tak, niech każdy wie kto tu naprawdę rządzi!
Ze mną trzeba ostrożnie, wpierw należy spokojnie się dogadywać, tego wymaga etykieta!
Tylko Mila ma u mnie pewne względy. No cóż, nawet giganci mają swoje sekretne słabostki!
Teraz przenieśli mnie z Reksiem do boksu zewnętrznego, tak żeby można było nas brać na przechadzki. I pojawił się jakiś Nowy, żeby nas wywlec na taki marsz tuptusiów. On chyba już się dowiedział, że mam swoją godność, bo podchodził do mnie jak „pies do jeża” (co za wspaniałe odwrócenie ról!). Ja oczywiście na wstępie obsobaczyłem go od góry do dołu, tzn. obszczekałem jak innych. Ale był bardzo uparty i przetrzymał mnie, więc odpuściłem.
Zaraz potem szturcham Reksia, dając mu znać, że to tylko taka mała prolongata. A Reksio nic.
Więc puszczam do niego oko i mówię: „Dziabnę go innym razem!”.
Reksio kichnął i aż przysiadł z wrażenia. - Wreszcie dotarło!
Od tłumacza: Polo. To krótkie, proste imię było synonimem niepokojącego zjawiska: „permanentna
rozróba”. Nic dodać – nic ująć! Bo Polo był paszczakiem jakby stworzonym do działań
zaczepnych. Jeśli tylko coś głośnego działo się w pobliżu, można było przypuszczać,
że to właśnie Polo znów sprowokował jakąś kolejną hecę!
Wymieniona w tekście Mila to Emilia - pracownica schroniska, była wolontariuszka.
W końcowej części zwierzeń, Polo wspomina pierwsze spotkanie ze mną w grudniu
2013 roku oraz pouczenia, jakich wówczas udzielał swemu kumplowi Reksiowi.
A ten niepozorny chudzielec Reksio, w pewnym momencie kichnął tak potężnie,
że aż mnie zatkało! Właśnie ten „incydent” stał się kluczem do wymyślenia puenty
zamykającej nasze spotkanie.
Swą niespożytą energię Polo uwalniał na spacerach, które jako żywo przypominały film
„Dzień na wyścigach”, z udziałem szalonych Braci Marx! Ten maluch tak mocno parł do
przodu, że zaczepiony jak latawiec na drugim końcu smyczy, ledwo za nim nadążałem.
Polo wkrótce po obłaskawieniu okazał się być wielkim pieszczochem, nie spełnił swej
zapowiedzi i nigdy nawet mnie nie zadrasnął!
Szacowano, że Polo urodził się w 2004 roku. Trafił do schroniska w grudniu 2012 roku.
Tęczowy Most przekroczył dnia 05.07.2014 r. w wieku 10 lat. Tu kilka słów wyjaśnienia.
Polo żył intensywnie i zginął przedwcześnie, niejako na własne życzenie. Ten głuptas,
na spacerze nagle wyzuł się z obróżki widząc w pobliżu dużego psa, i pognał ku niemu
jak strzała by okazać mu swą waleczność. A tamten olbrzym nie zastanawiał się .....
Można rzec, że Polo zginął „na polu chwały”, bo w walce. I może nawet tak by wolał ...
Tylko dlaczego tak szybko?